|||||||||||

Akta RKI ujawniają polityczną kapryśność: rosną żądania konsekwencji i zmiany w mediach

Źródło: The Epoch Times, Niemcy, Lydia Roeber, 02 kwietnia 2024 r

Minister zdrowia Karl Lautberbach (R) i były szef RKI Lothar Wieler.fot: Wolfgang Kumm/dpa

Covid nadal dzieli Niemcy. Co więcej, akta RKI ujawniają teraz fakt, że blokady itp. nie były oparte na dowodach, ale nieprzejrzyste, co prawdopodobnie było kaprysem politycznym. Obecnie wzywa się do wyciągnięcia konsekwencji wobec protokołów RKI.

Ujawnione protokoły RKI dowodzą, że decyzje w erze koronawirusa były podejmowane bez przejrzystości i wbrew oficjalnym danym, na których się opierały. Odkąd magazyn „Multipolar” opublikował 2500 stron akt RKI zespołu ds. kryzysu koronawirusowego, trzy lata działań związanych z koronawirusem zostały ponownie poddane analizie. Przede wszystkim brakowało przejrzystości, z jaką egzekwowano decyzje dotyczące surowej polityki.

Retoryczna klapa

Zawieszenie podstawowych praw, zakazy zgromadzeń, obowiązkowe maski, częściowo egzekwowane obowiązkowe szczepienia, zamykanie szkół i przedszkoli, osoby starsze i chore umierające samotnie w domach opieki i szpitalach, zakazy na placach zabaw, przemoc policji wobec pokojowych demonstrantów, zniesławienie i wykluczenie nieszczepionych z życia publicznego, zamykanie restauracji. Wszystkie te interwencje zostały zatwierdzone przez wiele sądów, co spowodowało ogromne szkody dla spójności społecznej, dobrobytu i gospodarki. Szkody dla demokracji, które były wspierane, oklaskiwane i wręcz podsycane przez rodzaj doniesień w uznanych, finansowanych przez państwo mediach głównego nurtu, z których wiele jest finansowanych z podatków.

„Podczas pandemii koronawirusa nadawcy publiczni przeszli samych siebie w moralnej dewaluacji krytyków szczepień. To nie była retoryczna folia, ale cep, którego użyto”, podsumowuje NZZ, dodając, że oceny naukowe wykazały „bardzo minimalny udział krytycznego wkładu w państwowe środki pandemiczne”.

Akta RKI – kolejny test kwasowości dla mediów

Teraz doniesienia na temat akt RKI są kolejnym papierkiem lakmusowym dla mediów, które stoją w obliczu rosnącej utraty zaufania. Ale nawet w obliczu niezaprzeczalnej presji faktów, marginalizacja i zniesławienie trwają nieprzerwanie. Podobnie jak w latach pandemii przeciwko tym, którzy domagali się dowodów, media koncentrują się teraz na tych, którzy udowodnili, że ogłoszona pandemia była „wolna od dowodów”.

dziennikarz „Multipolar” Paul Schreyer, który wydał 15 000 euro w ciągu kilku lat, aby samodzielnie wykonać pracę dziennikarską, którą powinny były zainicjować „duże” media, jest teraz wysyłany na karuzelę kadrową przez tych samych ludzi, którzy – mówiąc wprost – nie wykonali swojej pracy. W tym kontekście warto również zauważyć, że jak dotąd tylko „Süddeutsche Zeitung” i weryfikatorzy faktów z DPA skontaktowali się z Paulem Schreyerem, jak powiedział Epoch Times, gdy został o to zapytany.

„Spiegel” i „t-online” określiły „Multipolar” jako „prawicowy blog bliski środowisku negacjonistów COVID” i bezdyskusyjnie zacytowały potajemnie zmieniony artykuł ZDF na ten temat (donosi Epoch Times). W mediach głównego nurtu platformę otrzymują dobrze znani gracze w politycznej pandemii. Zielonym politykom, takim jak Janosch Dahmen, pozwala się bezdyskusyjnie publikować, że debata na temat plików RKI jest oczywiście próbą wywołania fałszywego skandalu poprzez „zjadliwe rozpowszechnianie takich nieprawdziwych plotek”. Parafrazując Marka Twaina: „Musisz znać fakty, zanim będziesz mógł je zniekształcić”

Grupa medialna Funke pozwala wiceprzewodniczącej Bundestagu, Katrin Göring-Eckardt (Zieloni), uciec od rażącego odwrócenia relacji sprawca-ofiara, pozwalając jej na przedstawienie ponownej oceny bez kwestionowania w kontekście tego, że „pandemia jest nadal wykorzystywana do tworzenia nastrojów przeciwko naszej demokracji parlamentarnej”: „Ponowna ocena nie powinna być nadużywana do zniesławiania osób zaangażowanych w politykę, zawód lekarza i naukę” – ostrzegła Partia Zielonych. Jej partyjny kolega, federalny minister gospodarki Robert Habeck, również opowiada się za „odwagą wyciągnięcia wniosków”, jak donosi Bild.

Młyny ponownej oceny Lauterbacha mielą powoli

W międzyczasie federalny minister zdrowia Karl Lauterbach (SPD) najwyraźniej chce teraz wesprzeć przegląd koronawirusa większą przejrzystością: „Nie możemy popełnić błędu, próbując po raz kolejny podzielić ludzi przeciwko sobie w tej kwestii”, wyjaśnił Lauterbach w DLF 27 marca 2024 roku. Ogłosił zamiar przedstawienia „w dużej mierze zredagowanej” wersji protokołów RKI.

Tymczasem analityk danych i programista Tom Lausen zademonstrował na żywo w strumieniu YouTube „Home Office” na alternatywnym portalu medialnym Nuoviso, korzystając z narzędzi sztucznej inteligencji i zaledwie czterech kliknięć, co prawdopodobnie kryje się pod redakcjami w plikach RKI, wykrywając zapomnianą redakcję na 2500 stronach protokołów. Obejrzyj tutaj od minuty 01:45 w programie „Czarne linie mają znaczenie” z 27 marca 2024 r., który został obejrzany ponad 140 000 razy w ciągu dwóch dni (donosi Epoch Times).

Minister zdrowia ma inny harmonogram niż krótki, przejrzysty livestream: Karl Lauterbach chce przedstawić dokumenty za około cztery tygodnie, ogłosił na DLF.

W międzyczasie inny kluczowy gracz w pandemii koronawirusa został przekazany przez „Tagesschau”, okręt flagowy nadawców publicznych.

Były szef RKI Lothar Wieler może się szeroko chwalić, nawet w świetle informacji już znanych z ujawnionych akt RKI. Autorka Corinna Emundts pozostawia to bez komentarza, podobnie jak „winowajcy” wymienieni przez Wielera: „Są ludzie, którzy celowo szerzą dezinformację”

Michael Maier, redaktor „Berliner Zeitung”, podsumowuje w analizie wywiadu „Tagesschau”: „Wywiad jest, nie ma innego sposobu, aby to ująć, niezrównany pod względem ignorancji i zadufania w sobie”

Wielka ślepa plamka mediów

Również Berliner Zeitung komentuje w artykule temat, który jest często pomijany w mediach, być może dlatego, że ich dotyczy. Własna rola mediów w raportowaniu w erze koronawirusa, a tym samym ich wkład w podział społeczeństwa, a także sposób, w jaki ta wolna od faktów pandemia i jej środki mogły w ogóle powstać, zostały teraz ujawnione w aktach RKI:

„Protokoły RKI powinny […] mieć konsekwencje. Przede wszystkim dla dziennikarstwa”, domaga się Berliner Zeitung. To, co osiągnął Multipolar, nie udało się innym dziennikarzom. Autor Martin Rücker zalicza się do nich w tym momencie. Jego zdaniem porażka mediów polega na tym, że żadne tradycyjne medium, w tym duże, dobrze wyposażone redakcje, nie zapewniło upublicznienia dokumentów.

Ponadto rząd federalny i federalny minister zdrowia Karl Lauterbach muszą wyciągnąć konsekwencje z akt #RKI z powodu zaniedbania i całkowitej awarii komunikacji. Autor twierdzi, że proces od wniosku o protokoły do prawnego wyegzekwowania ich wydania trwał miesiące, a RKI i ministerstwo miały czas na przygotowanie. Autor mówi o „PR-owej katastrofie na miarę demokracji”, do której ani RKI, ani – przede wszystkim – ministerstwo nie powinny były dopuścić. Obwinia bezczynność RKI i Federalnego Ministerstwa Zdrowia za „przekształcenie sprawy w komunikacyjną katastrofę”.

Najlepszy przykład porażki mediów

Przy bliższym przyjrzeniu się, ten komentarz w Berliner Zeitung, który początkowo wydaje się pozbawiony „prawicowego” zniesławienia, może służyć jako przykład porażki mediów podczas pandemii i radzenia sobie z nią.

Berliner Zeitung krytykuje niezdarność RKI i ministerstw w ich rzekomym ukrywaniu. Spowodowało to „komunikacyjną katastrofę”. Nie wspomina się o tym, że RKI i ministerstwo grają na zwłokę, a tym samym prawdopodobnie próbują zapobiec dochodzeniu w sprawie zniekształceń z okresu pandemii.

Dziennikarze jako rządowa kolumna PR

„Każdy specjalista ds. komunikacji byłby wdzięczny za możliwość spędzenia miesięcy na przygotowaniach do takiej sprawy”, mówi Martin Rücker, krytykując instytucje za ich opieszałość, a tym samym świadcząc o tym, jak wielu dziennikarzy zmieniło rozumienie swojego zawodu. Rückert argumentuje również z perspektywy konsultanta PR dla rządu, w jaki sposób mógłby on, w najlepszym przypadku, wyglądać lepiej, zamiast oglądać się za siebie jako czwarta władza.

Instytucje rządowe są tutaj obwiniane za największą porażkę: „Najpierw nie udaje im się stworzyć przejrzystości, następnie walczą z próbami innych, aby stworzyć tę przejrzystość – i wreszcie po cichu pozostawiają interpretację najgłośniejszym krytykom instytucji rządowych” Zdaniem Rückerta trudno wyobrazić sobie skuteczniejszy program, który jeszcze bardziej nadszarpnąłby nadszarpnięte zaufanie do tych instytucji.

Pozornie naiwny apel autora brzmi następująco: „Władze i ministerstwa muszą wreszcie zrozumieć, że przejrzystość nie jest ich przeciwnikiem, ale sprzymierzeńcem w walce o zaufanie publiczne”

Nieufność wobec instytucji państwowych

Dlatego właśnie „przejrzystość państwa […] jest na porządku dziennym”. Dla dziennikarza rozwiązaniem wydaje się być bezpartyjna inicjatywa. „Jej celem powinno być prawo, które zobowiązuje instytucje państwowe do upubliczniania dokumentów z własnej inicjatywy (a nie tylko na żądanie) zgodnie z jasnymi zasadami”

Jednak fakt, że kolejna inicjatywa, kolejne prawo i kolejne zasady mają być rozwiązaniem, brzmi w tym przypadku trochę jak „przerzucanie odpowiedzialności”, zwłaszcza dla tych, którzy już stracili zaufanie do rządu i jego instytucji.

A jest ich coraz więcej. Według ankiety przeprowadzonej przez naukowców m.in. z uniwersytetów w Erfurcie i Bambergu, 29% Niemców chce obecnie ukarania polityków, „którzy byli odpowiedzialni podczas pandemii”. 19% wezwało również do wyciągnięcia konsekwencji wobec naukowców. Spiegel” i „Bild” jednogłośnie uznają ten wynik za „przerażający”.

Jednak zaufanie tych, którzy zgodnie ze swoją rolą powinni napędzać ponowną ocenę tego wszystkiego, również spada: badanie zlecone przez Stiftung Meinung & Freiheit (pod przewodnictwem Rolanda Tichy’ego) z Insa-Consulere ujawniło, że 37% respondentów opowiada się obecnie za całkowitą likwidacją publicznego nadawania w Niemczech.

T04/04/2024RP

Suggest a correction

Podobne wpisy